Rezerwacje

    Wstępna
    rezerwacja

    Rezerwacja jest na zapytanie - Agent skontaktuje się z Państwem w przeciągu 2 godzin w celu finalizacji transakcji i potwierdzenia rezerwacji.










    Nowy Jork dla Konesera

    Poczuj się Nowojorczykiem

    Nowy Jork
    / Wersja dla konesera

    Większość z nich nie jest znana nawet ludziom urodzonym w Nowym Jorku. Wśród nich są małe urokliwe parki, piękne uliczki czy zabytki, które, mimo swojej wyjątkowości, zostają pomijane przez masową turystykę. I bardzo dobrze. Proponuję zaplanować jeden dzień ze mną na zwiedzanie miejsc nieoczywistych. Jest to wstępny plan, który celowo omija popularne miejsca i koncentruje się wokół smaczków Nowego Jorku. Jest to idealna opcja, jeśli to już Wasz kolejny pobyt w Nowym Jorku i chcielibyście zobaczyć miejsca, których nikt inny nie zna (przynajmniej ze znajomych).

    Nie powielam zwykle programów i każdy układam indywidualnie dla Klienta.

    Nowy Jork jest wielowymiarowy, wiele ważnych zdarzeń miało miejsce w tym samym czasie i często te równie istotne, ale mniej medialne, traciły na znaczeniu. Zacznijmy od początku. Nowy Amsterdam/Nowy Jork 1524, 1609, 1624 czy 1663. Oficjalna data założenia Nowego Amsterdamu przypada na 1624. Nie byli to jednak Holendrzy, którzy pierwsi dopłynęli w te rejony. Już w roku 1524 przypłynął tutaj włoski żeglarz i odkrywca-Giovanni da Verrezzano. Podróżował pod flagą francuską i za pieniądze króla francuskiego. Nie posiedział długo w Nowym Jorku. Popłynął wzdłuż rzeki Hudson myśląc, że jest już prawie w Azji. Nie był i mocno się zawiódł, ale Zatoka Nowojorska wydała mu się bardzo dobrym schronieniem po przejściach na pełnych wodach Atlantyku. To on jako pierwszy rozsiał po Europie informacje, że jest to bardzo duży naturalny port.

    Poznaj

    Szczegóły

    • Długość pobytu 1 dzień
    • Wylot bez przelotu
    • Termin wyjazdu przez cały rok
    • Cena / osoba dorosła od $200

    Gotowy na podróż życia?

    Zarezerwuj wycieczkę

    Zarezerwuj teraz

    Programy na zwiedzanie Wielkiego Jabłka

    „Nowy York dla Konesera”

    Przystanek 1

    Dlatego na początek pojechalibyśmy na Staten Island czyli do miejsca, z którego będziemy mogli sobie wyobrazić, co zobaczył Verrezzano, wpływając do zatoki nowojorskiej. Pokazałbym Wam też pierwszą osadę na wyspie. Nie było tu tylu pożarów, dlatego została zachowana historyczna zabudowa. Zwiedzilibyśmy też dawny fort, który był jeszcze używany w XIX wieku w wojnie z Wielką Brytanią.

    Pierwszymi osadnikami na dłużej byli Holendrzy. Taka jest oficjalna wersja, choć wcale tak nie było. Pierwsi osadnicy to Belgijscy Hugenoci mówiący po francusku. Zostali tu wysłani przez holenderską firmę handlową – West India Company. W 1608 proklamowali dzisiejszą Goverment Island jako kolonię holenderską. Dopiero w 1624 teoretycznie kupili Manhattan od Indian.

    Kupno ziemi od Indian jest bardzo umowne, ponieważ mieszkańcy tych terenów nie wyobrażali sobie, że można kupić ziemię, która należy do wszystkich, podobnie jak powietrze, woda, słońce czy deszcz. Można było kupić futro, suszone mięso czy żonę, ale ziemię… niekoniecznie. Podarunki jednak przyjęli i poszli dalej.

    Przystanek 2

    Popłynęlibyśmy na Governor Island. Jest to obecnie urocza wyspa z dawnymi fortyfikacjami, pięknym widokiem na Manhattan oraz bezpłatnymi hamakami. Na tej wyspie odwiedzilibyśmy jeden z domów należących dawniej do jednego z generałów armii amerykańskiej, która tu miała jednostkę. Wracając jednak do historii… W roku 1647 do Nowego Jorku przyjechał jako gubernator wysłannik króla holenderskiego, Peter Stuyvesant.

    Człowiek osławiony chwałą za odebranie Hiszpanii bardzo ważnych strategicznie wysp ABC Aruba, Bonaire i Curacao na Karaibach (Holenderskie Antyle). W trakcie tych walk stracił nogę i to stało się jego znakiem rozpoznawczym. Przypłynął do Nowego Jorku i zaczął wprowadzać swoje porządki, które wielu imigrantom się nie podobały, np. nie wpuszczał do miasta niektórych pastorów oraz co niektórych religii np. Kwaków, zabronił wjazdu Żydom, ale co najważniejsze – wprowadził limity sprzedaży alkoholu, bo pijaństwo powoduje więcej złego niż dobrego. Nie był lubiany, ale był skuteczny. Handel futrami kwitł, a populacja rosła z każdym dniem. Na tym właśnie zarabiali tutejsi osadnicy, bo tym głównie zajmowała się West India Company.

    Peter doskonale wiedział, że na Nowy Amsterdam mają chrapkę Brytyjczycy, dlatego zbudował mur obronny, który miał otoczyć miasto od północy. W ten sposób powstała ściana, od której bierze się znana nazwa ulicy Wall Street. W 1663 roku Brytyjczycy napadali na miasto i przejęli je praktycznie bezkrwawo. Holendrzy nie chcieli się bić. Stuyvensant był wściekły, ale sam wroga pokonać nie mógł. Jeszcze na początku swoich rządów nadał sobie tereny poza ówczesnym miastem w dzisiejszym rejonie East Village, Lower East Side. Do końca życia pozostał w Nowym Jorku i tutaj został pochowany. Jego pomnik stoi w uroczym parku jego imienia na East Village – Stuyvesant Square Park. To tutaj mieściła się jego farma i dom, w którym zmarł. Teren w 1836 sprzedał dla miasta jego prawnuczek za $5.

    Zrobił to bardzo honorowo, bo spłukany nie był. Wybudował niedługo potem pierwsze domy na wynajem z myślą o rodzącej się klasie średniej. W 1847 powstał tutaj drugi najstarszy park w Nowym Jorku (pierwszy to oczywiście Bowling Green). Peter był bardzo sławny za życia i bardzo nielubiany przez piratów i innych rzezimieszków. Na ironię losu, w wielu opowieściach o piratach z Karaibów, nie mają oni często nogi. Nie stało się tak bez powodu. Holendrzy w New Amsterdam nazywali go taką ksywką, bo przecież karierę zrobił na Karaibach. To bardzo ważna postać w historii miasta. Do tej pory okolica, w której mieszkał, jest bardzo urokliwa, ale większość turystów nie potrafi jej odkryć.

    Przystanek 3

    To będzie nasz kolejny przystanek – Park Petera Stuyvesant z jego uroczym pomnikiem. Zaraz obok znajduje się słynna szkoła Friends School, która jest wyjątkowa. Nie ma twardego programu w szkole, świat pokazuje się uczniom nie tylko, jaki jest, ale też, jaki mógłby być i tu kształciło się wielu słynnych intelektualistów np. Teddy Roosevelt – Prezydent Stanów Zjednoczonych. To jedna z najbardziej elitarnych szkół podstawowych i średnich w USA. W pobliżu znajduje się słynna restauracja Pete Tawern. Jest to najdłużej działająca restauracja w Nowym Jorku non-stop od 1864 roku.

    Przystanek 4

    Przystanek 4

    Jeśli chcecie poczuć autentyczny klimat minionej epoki -zapraszam na fajne amerykańskie piwo. Restauracja znajduje się na ulicy Irving Place. Ulica została nazwana na cześć pierwszego celebryty w USA – Waszyngtona Irvinga. Swego czasu był słynniejszy niż siostry Kardashian.

    Waszyngton Irving napisał nowojorską epopeję – Rip Van Winkle. Powieść napisał w budynku, który znajduje się nieopodal restauracji, o której pisałem wcześniej (Pete Tawern).

    Jest to historia o człowieku, który dziwnym zbiegiem okoliczności zasypia na 20 lat w górach Catskills. Następnie się budzi i wraca do domu. Po tym w sumie krótkim okresie nieobecności nie poznaje miasta, w którym się urodził. Jest to trochę historia samego pisarza, który wyjechał do Europy na początku XIX w. i powrocie nie poznał okolicy, w której dorastał.

    To był czas, kiedy Nowy Jork rozwijał się bardzo szybko. Sama książka była drukowana w odcinkach (w gazecie) i każde kolejne wydanie było rozchwytywane natychmiastowo. Powieść napisał Irving pod pseudonimem Knickerbocker.

    Przed końcowym wydaniem powieści wpadł na diaboliczny pomysł. Wysłał anons do kilku najbardziej czytanych gazet w imieniu żony autora, że Knickerbocker zaginął. Zaczęto poszukiwania na szeroką skalę.

    Założono nawet specjalny fundusz na rzecz odnalezienia pisarza. Naturalnie Waszyngton Irving miał przy tym niezły ubaw. Bądź co bądź był bardzo znany i ceniony, a przez jakiś czas był nawet ambasadorem USA w Hiszpanii.

    Przystanek 5

    Tu byłby nasz kolejny przystanek. Pokazałbym Wam dom, w którym mieszkał i tworzył Washington Irving. W tej samej okolicy znajduje się również Blok of beautiful, czyli w luźnym tłumaczeniu Ulica Piękna. Jest to 19 Street pomiędzy Waszyngton Irving a 3 Avenue.

    Przystanek 6

    Wybralibyśmy się na krótki spacer po Blok of beautiful. Na zwieńczeniu ulicy Irving Pl. znajduje się jeden z dwóch prywatnych parków w Nowym Jorku – Gramercy Park. Był i jest to jeden z najbardziej prestiżowych adresów w mieście. Wokół parku jest kilka zabytkowych kamienic oraz apartamentowców. Jeden z nich zasługuje na szczególną uwagę. Jest to 34 E Gramercy Park East. Jest to pierwszy apartamentowiec zbudowany w formule opartej na spółdzielni, czyli tzw.co-up.

    Obecnie większość budynków w Nowym Jorku to corporate building. W takim budynkach nie kupuje się fizycznie nieruchomości, ale udziały w budynku. Ma to swoje dobre i złe strony. Wspólnotą kieruje rada mieszkańców, która może z różnych powodów nie pozwolić danej osobie na zakup danego mieszkania. Tak naprawdę nie musi podawać konkretnego powodu odmowy. W ten sposób swego czasu Madonna nie mogła kupić mieszkania, które chciała. Wracając do 34 E Gramercy East, Budynek został ukończony w 1883 r i ma bardzo ciekawą architekturę. Konstrukcja ma 9 pięter, ale winda dojeżdża tylko do 8 piętra, ponieważ ostatnie piętro było dla służby, a ta nie mogła korzystać z luksusu windy. Ciekawostką jest fakt, że do lat 90. XX wieku funkcjonowała tam hydrauliczna, oryginalna winda z poprzedniego stulecia.

    Budynek jest obłożony czerwoną terakotą, co bardzo wyróżnia go na tle innych budynków mieszkalnych budowanych w tym czasie. W okolicy mieszka kilka bardzo sławnych ludzi. Pod adresem 34 E Gramercy ma swoje mieszkanie, a raczej dwa – Jimmy Fallon, nieopodal Julia Roberts oraz Uma Thurman. W Gramercy Park znajduje się kilka bardzo zacnych instytucji np. National Art Club. Jest to organizacja założona w 1898 roku przez krytyka literackiego i poetę – Charles DeKay. Organizacja miała na celu upowszechnianie i promocję kultury wysokiej w Ameryce. Jest to prywatny klub, do którego można przystąpić za odpowiednią składką członkowską. Klub prowadzi szereg zajęć edukacyjnych, między innymi malarstwa, rysunku etc.

    Przystanek 7

    Znajduje się tam mała galeria, do której chciałbym Państwa zaprosić. Naturalnie zobaczylibyśmy również i park.

    Przystanek 8

    Wybralibyśmy się na spacer do dawnego epicentrum amerykańskiej bohemy/ Saint Marks Place. To właśnie tutaj działał Stanley’s Bar (w tłumaczeniu u Stanisława). Stałym bywalcem był tu między innymi Warhol i tak… bar był założony i prowadzony przez Polaka. Na St.Marks znajdował się także pierwszy sklep (już od 1977) z rockową/punkową odzieżą. To tu kupował zwariowane stroje David Bowie czy Cyndi Lauper.

    Pod adresem 57 St. Marks Str, znajdował się słynny klub 57, o którym d o dzisiaj krążą legendy (proszę nie mylić z klub 54). W drugiej połowie XIX w. i na samym początku XX w. było to sąsiedztwo zdominowane przez Niemców i nazwane Kleindeutschland (Małe Niemcy). W późniejszym okresie zawitali tu Polacy oraz Ukraińcy. Do dzisiaj znajduje się w pobliżu polski rzeźnik – sklep Baczyński oraz polska restauracja Little Poland.

    Przystanek 9

    Kolejny przystanek to Astor Place i Cooper Union. Astor Place to ważne historycznie miejsce dla Nowego Jorku. W ciągu ostatnich kilku lat zarosła wieżowcami i zanika w ich cieniu. Centralnym punktem placu jest brązowy budynek z napisem Cooper Union. Sama nazwa niewiele mówi. Jest to pierwsza i jedyna bezpłatna szkoła wyższa w USA, która gwarantowała 100% stypendium dla każdego studenta, który się kwalifikował. Szkołę założył magnat Peter Cooper, który na początku XIX w. dorobił się ogromnego majątku na stali oraz produkcji kleju. Z czasem swój majątek pomnożył kilkakrotnie, kiedy zaczął inwestować w koleje.

    Jako bardzo zamożny człowiek bardzo lubił podróżować i podglądać nowe rozwiązania techniczne. Był bardzo bystrym mężczyzną, ale nie miał formalnej edukacji i dlatego często wielu rzeczy nie rozumiał, co doprowadzało go do złości. Pewnego dnia, będąc w Paryżu, podpatrzył sposób prowadzenia tamtejszej politechniki Ecole Polytechnique, gdzie nauka techniczna dla zdolnych młodych ludzi była bezpłatna bez względu na wiek, pochodzenie, zamożność czy płeć. Uznał, że takie miejsce jest koniecznie potrzebne w USA, dlatego w 1859 roku założył Cooper Union, która miała mieć podobne zasady.

    Cooper doskonale wiedział, że wiele osób ubiegających się o stypendia w jego szkole musi pracować. Z tego powodu wiele kursów było wieczornych lub nocnych. Czytelnia była otwarta 24h/dobę. Absolwentem tej szkoły był między innym Thomas Edison. W 1869 roku pojawił się pomysł, aby Cooper Union została połączona z Columbia University. Z planów nic nie wyszło, bardzo dobrze dla studentów. Szkoła na początku kształciła tylko architektów i inżynierów, ale z czasem dodano również sztukę. W ten sposób powstała uczelnia złożona z 3 szkół: School of Art, S.Chanin School of Architecture oraz Albert Nerkin School of Engineering. Na początku uczelnia akceptowała praktycznie każdego studenta, dlatego przewidziano bardzo dużą aulę, ponieważ część wykładów odbywała się wspólnie, w jednej sali. Była to największa sala w Nowym Jorku w owym okresie.

    To właśnie w tej sali Abraham Lincoln w 1860 wygłosił swoją przemowę do 1500 słuchaczy podczas panelu ze swoim przeciwnikiem politycznym podczas kampanii prezydenckiej. W tym czasie ludzie w Nowym Jorku byli jeszcze mniej  kulturalni niż dziś, więc sala była głośna a ludzi było słychać daleko poza ścianami budynku. Lincoln wpadł na pomysł, żeby przemowę wygłosić szeptem. Ponieważ mówił mądrze – ci, którzy chcieli go usłyszeć, uciszali krzykaczy. W pewnym momencie było słychać tylko stalowy, zimny głos Lincolna i wiatr, który huczał za oknami.

    Proszę poszukać 5 dolarowego banknotu i odwrócić na stronę, na której znajduje się Lincoln Memorial w Waszyngtonie. Powyższa scena została uwieczniona na tym banknocie. Na obrazku zobaczymy bardzo ładny budynek z wysokimi schodami oraz kolumnami, które mają sprawiać wrażenie, że wspinamy się do starożytnej świątyni. W środku tej świątynni znajduje się Lincoln, który siedzi sztywno na profesorskim krześle podczas swojej przemowy w 1860 r. w Cooper Union. Ta przemowa otworzyła mu drogę do prezydentury.

    Wracając do Cooper Union. W małym parku na południe od oryginalnego budynku stoi pomnik Peter Cooper. Prawie cały swój majątek zapisał na szkołę. Do roku 2014 szkoła była bezpłatna. W tymże roku szkoła ukończyła swoją nową, piękna i bardzo nowoczesną siedzibę po drugiej stronie ulicy (2 ave). Budynek jest naprawdę ciekawy architektonicznie, ale kosztował zbyt dużo, dlatego z braku innego rozwiązania studenci mają finansowane jedynie połowę czesnego. Szkoła ma znów być bezpłatna, ale dopiero w roku 2028.

    Przystanek 10

    Parę kroków na zachód od budynku szkoły stoi bardzo szczególna rzeźba – Kostka Alamo. Została tutaj postawiona w latach 60. dwudziestego wieku jako rodzaj wezwania lub raczej sojuszu ludzi do wspólnego działania.
    Kostkę zaprojektował i wykonał Tony Rosenthal. Naturalnie sam odbiór kostki może być różny.

    Wedle jednego z opracowań ma przypominać skomplikowany świat, dlatego jest kostką a nie jest okrągła lub owalną kulą i można ją obrócić, ale samemu nie jest łatwo potrzeba 2-3 osób. Była to część większego projektu, który miał być wystawiany z innymi dziełami na ulicach miasta przez pół roku. Alamo stało się popularnym miejscem w mieście i rzeźbiarz koniec końców podarował ją miastu.

    Przystanek 11

    Idąc zaledwie parę kroków na południe,  znajdziemy się przed jedynym szekspirowskim teatrem w Nowym Jorku. Teatr został założony przez aktora i aktywistę – Josepha Pub. Była to niezwykła postać w historii Nowego Jorku. Człowiek absolutnie nieposłuszny.

    Był kolorowym ptakiem, ale jednocześnie propagował w sposób zrozumiały sztukę wysoką dla mas. Robotniczy Nowy Jork teoretycznie go nie potrzebował, a inteligencki ignorował, ale z drugiej strony cenił za jego niezwykle projekty.

    Najsłynniejszy z nich to przedstawienie na świeżym powietrzu – Szekspir w Central Parku. Teatr Szekspirowski powstał w dawnym budynku biblioteki Astorów, a później siedziby jednej z diaspór żydowskich.

    Pub znalazł sposób i sponsorów, żeby wykupić budynek i przerobić go na teatr. Pierwsze przedstawienie odbyło się w 1967. Nie było to jednak zwykle przedstawienie. To była premiera Hair. Hair było jednym z najdłużej granych non-stop przedstawieniem na Broadwayu.

    Przystanek 12

    Jedną z perełek tego dnia jest najmniej znane muzeum w Nowym Jorku – Old Marchant House. Jest to świetnie zachowany dom mieszkalny jednego z bardzo zamożnych kupców z połowy XIX w. Fakt, że przetrwał,  jest efektem determinacji córki drugiego właściciela tego obiektu. Przenieśmy się na chwilę w czasie.

    Jest rok 1836, róg 4. Str. i Laffayete Ave. Jest to cicha i spokojna okolica. Spekulant i obronny inwestor Joseph Brewster buduje spory dom w szeregu innych domów. Planuje go jednak z rozmachem. Dom łączy style. Na zewnątrz wygląda jak typowy budynek w stylu federalnym – natomiast w środku to pełny rozkwit nowojorskiej wersji Greek revial.

    O stylach w architekturze w Nowym Jorku trzeba poświęcić oddzielny dzień. Dom od początku budowany był na sprzedaż i miał trafić w ręce kogoś z bardzo elastycznym budżetem. Kupił go w 1840 jeden z bardzo zamożnych kupców Nowego Jorku – Seabury Tredwell. Zapłacił za niego $18 000, czyli na dzisiejsze czasy ok. $500 000. W tamtym czasie była to pokaźna kwota, ale Pana Tredwell było stać na znacznie bardziej stylową rezydencję.
    Handlował papierem i korzystał na dobrej koniunkturze. Bardzo dobrze inwestował.

    Rodzina Tredwell była liczna. Państwo Tredwell posiadali 7 dzieci – 5 córek i 2 synów. W domu mieszkały także 4 osoby na stałej służbie. Epatowanie bogactwem w tym czasie było bardzo nie ma miejscu, dlatego dom urządzony był stylowo oraz nowocześnie jak na ówczesne standardy (była np. bieżąca woda). Nie znajdziemy tam złotych klamek, pięknych kryształowych żyrandoli. Z czasem zainstalowano też windę, ponieważ jeden z synów miał wypadek i nie mógł chodzić – tym bardziej po schodach.

    Rodzina Tredwell była bardzo towarzyska i prowadziła otwarty dom. Mieszkało tu czasem po kilku kuzynów czy ciotek w tym samym czasie. Bogactwo nie przyniosło jednak szczęścia w miłości dzieciom seniora rodu. Tylko 3 z jego 7 dzieci znalazło sobie męża czy żonę. Niemniej jednak najmłodsza córka – Gertruda, okazała się iście długowieczna i to ona odziedziczyła ten dom. Do końca swoich dni dbała o utrzymanie starej rezydencji w stanie idealnym.

    Okolica z czasem stała się niemożliwa do mieszkania dla klasy średniej Nowego Jorku. Ludzie wyprowadzali się niemalże masowo na Harlem lub dzisiejsze Upper East and West Side. To właśnie te okolice stały się modne – wszystko za sprawa budowy Central Parku w późnych latach 50. XIX wieku. Gertrudy nie obchodziło, że okoliczne domy zapadają się lub są wynajmowane na pokoje na godziny, lub wynajem dla podejrzanych typów. Dzielnie walczyła o utrzymanie domu w stanie, w jakim pamiętała go z dzieciństwa. W latach 20. została już sama i zaczęło jej brakować pieniędzy na utrzymanie budynku.

    Z tego powodu wprowadził się tam na jakiś czas jej kuzyn – George Chapman. Nie zabawił tam długo, ale to on odziedziczył ten dom w 1933. W tym czasie był to już zamożny człowiek i postanowił zrobić w tym miejscu muzeum, którego drzwi zostały otwarte dla zwiedzających w 1936. W międzyczasie zrobiono konieczne remonty i odświeżono ogród. W muzeum znajdziemy oryginalne wnętrza XIX-wiecznego domu z piękną kolekcją dębowych mebli z epoki (wszystko oryginalne) oraz fantastyczną kolekcję ubrań z epoki. Gertruda nie zwracała uwagi na modę i nowe trendy, ale jej siostry bardzo i to właśnie ich stroje – używane przed prawie dwoma wiekami, znajdziemy w tym najbardziej zapomnianym muzeum w Nowym Jorku.

    Przystanek 13

    Jest rok 1624. Do Nowego Jorku przyjeżdżają pierwsi osadnicy. W tym czasie wyspa Manhattan wyglądała zupełnie inaczej. Był to teren pagórkowaty z kilkoma całkiem wysokimi wzniesieniami. Najwyższe na dolnym Manhattanie miało ok.34 metrów wysokości. Wyspę przecinało szereg rzek, po których w dzisiejszych czasach nie zostało ani śladu.

    Podłoże Manhattanu jest skaliste (w większości miejsc) i a wyspa otoczona jest słoną wodą po obydwu stronach. Słodka woda była potrzebna niemalże do wszystkiego i trzeba było ją jak najszybciej zdobyć. Budowanie studni było nie lada zadaniem, ale właścicielowi tawerny Lawrence Tawern na dolnym Manhattanie się udało.

    Większość przybyszy musiała znaleźć inne rozwiązanie. Otóż na wysokości dzisiejszego Chinatown oraz Civic Center (gdzie są sądy oraz Principale Building) znajdował się staw. Był to staw, dlatego woda była w nim słodka, a źródło pochodziło z podziemnej rzeki. Było to relatywnie bliskie i bezpieczne źródło słodkiej wody, ale do czasu. W XIX w. wokół stawu nazwanego Collect Pond powstały różnego rodzaju zakłady rzemieślnicze.

    W tamtych czasach nie istniało pojęcie ekologii, dlatego wszystkie ścieki trafiały do stawu. Najbardziej zatruwał wodę rzeźnik, który urządził największą jatkę na samym brzegu jeziora. Do wody trafiało wszystko. Chore zwierzęta, krew, odchody. Staw było czuć w całym mieście i był realnym zagrożeniem dla jego mieszkańców. A jeszcze 20 lat wcześniej ludzie przychodzili tu na pikniki i kąpali się w relatywnie ciepłej wodzie.

    W Nowym Jorku tradycja kąpieli odbiegała od europejskich zwyczajów. W domu kąpano się przynajmniej raz w tygodniu i nago. W Europie znacznie rzadziej. W 1811 roku postanowiono go osuszyć i zbudowano kanał, który miał odprowadzić wodę i nieczystości do Hudson River. Staw osuszono. Natomiast teraz był kanał, którego z braku środków nie zasypano. Stała w nim woda non-stop, ponieważ ciężko było się jej stamtąd pozbyć. Nie trzeba się długo zastanawiać, do czego posłuży w bardzo krótkim czasie pobliskim mieszkańcom.

    Bardzo długo zajęło miastu zakopanie tego rynsztoku. Na dawnym stawie postanowiono zrobić rewolucję. Zasypano teren, teoretycznie utwardzono i stwierdzono, że można stawiać domy. Nie byle jakie domy. Były to domy budowane z myślą o średniej klasie. Przestronne, z dużymi oknami oraz małymi ogródkami. Nie trzeba było długo czekać, aż zacznie pękać podłoga, wkrótce ściany. W ciągu paru miesięcy miejsce wyglądało i śmierdziało koszmarnie. Wynikało to z kilku powodów – najważniejszy to bardzo niefachowe utwardzenie terenu.

    Druga kwestia powiązana z pierwszą to fakt, że zbiornik był zasilany podwodną rzeką, która dostarczała wodę roślinności, która zaczęła się rozwijać i rozrastać pod warstwą ziemi i gruzu. Na potęgę produkował się metan z fermentacji tych roślin oraz gnijących odchodów, których nie usunięto podczas osuszania. W latach 30. XIX w. okolica wyglądała bardzo posępnie.

    Szczególnie po wielkim pożarze, który nawiedził miasto w 1835 i zniszczył ok. 40% budynków w Nowym Jorku. W tej okolicy powstał pierwsze nowojorskie slamsy. Miejsce, gdzie lądowali najubożsi, wykolejeni, ludzie skazani przez środowisko na zapomnienie. Tu były najtańsze burdele i wizyta pewnie pozostawiała rany nie tylko w portfelu. To tutaj w lach 60, 70-tych XIX wieku narodziły się gangi Nowego Jorku.

    Five points to często używana nazwa tego sąsiedztwa. Na początku w języku potocznym – z czasem formalnie. Nazwa pochodzi od najważniejszych dróg, które spotykały się w tym miejscu. Chcąc dojechać z Bostonu, trzeba było przejechać przez 5 points podobnie jak ze stolicy stanu Nowego Jorku czyli Albany. 5 points istniało bardzo długo. Z czasem zmieniło swój charakter.

    Północ rejonu, gdzie znajdują się najważniejsze urzędy w mieście: sądy, urząd emigracyjny czy urząd miasta. Spacerując na południe Laffayette Street, dojdziemy do City Hall, Principale Building oraz City Park.

    Przystanek 14

    Tego dnia zaplanowałem zwiedzanie wnętrz jednego z niesamowitych wieżowców w USA – Woolworth Building. Woolworth? Dzisiejszym mieszkańcom Nowego Jorku nic to nie mówi, ale do lat 90. XX wieku była to jedna z największych sieci supermarketów w Amerykach, Europie i Australii. Frank Woolworth wpadł na pomysł, aby otworzyć sieć sklepów, gdzie wszystko kosztuje 5 centów (początkowo) i produkty stoją na półkach.

    Wyszedł z założenia, że klient, który może sam wziąć produkt z półki, kupi więcej. Postanowił zrobić eksperyment i pierwszy sklep otworzył w małej miejscowości na północ od Nowego Jorku. 1879 roku spróbował jeszcze raz i otworzył sklep w Lancaster. Frank był koszmarnym dusigroszem. Na wszystko żałował pieniądze. Koniec końców odniósł wielki sukces. Jego sklepy powstały w każdym dużym i średnim mieście. W 1910 roku postanowił zainwestować zarobione pieniądze, ale w sposób bardzo przemyślany.

    Zbudował olbrzymi wieżowiec na wynajem, który tylko częściowo był siedzibą jego firmy. Powstał najwyższy budynek na świecie w samym centrum Downtown Nowego Jorku i był najwyższym przez 17 lat do 1930. Budynek liczy 241 metry i ma tylko 58 pięter, choć mógłby mieć ich nawet 80. Piętra są dużo wyższe, zarówno przewidziane na mieszkania (bardzo nietypowo jak na tamte czasy) oraz biura.

    Do budowy użyto najlepszych jakościowo materiałów. Tiffany zaprojektował przepiękne żyrandole oraz witraże. Lobby zostało ozdobione złotymi malowidłami, ponieważ jednym z największych najemców był bank dla bardzo zamożnych. Lobby musiało robić wrażenie i robiło.

    Budynek został oddany w styczniu 1913 roku. Frank pękał z dumy, ponieważ za wieżowiec zapłacił gotówką. Koszt wyliczono na ówczesne 13,5 mln dolarów, a on zapłacił tylko 5,5 mln. Tego samego roku został ukończony jeden z wyjątkowych projektów w mieście – pełnej elektryfikacji oświetlenia na Broadway.

    Projekt się udał i urządzono wielką galę na 900 gości, która odbyła się w najwyżej położonym apartamencie na świecie w tym czasie – w mieszkaniu Franka. Swój piękny, 7-poziomowy apartament nazwał „Zamek w chmurach”. Mieszkanie miało powalać na kolana. Jednym z gości był znany pastor, który, wchodząc do budynku, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest w katedrze-katedrze komercji.

    Niewiele osób wie, że oryginalnie w budynku na 57 piętrze był piękny taras widokowy (extra cash dla Frania). Miasto zmusiło firmę do jego zamknięcia podczas 2. wojny światowej, ponieważ zbyt dużo i zbyt daleko było widać i mogli z tego korzystać niemieccy lub japońscy szpiedzy. Obecnie wtajemniczeni mogą wejść do tego pięknego wieżowca w stylu gotyckim w centrum miasta. Dla ogółu jest niedostępny, ale my byśmy go zwiedzili. Poznają Państwo historię Cassa Gilberta – architekta budynku.

    Przystanek 15

    Nowy Jork to zwariowane miejsce do życia. Wszystko się dzieje w zawrotnym tempie. Każdy się spieszy, nie widząc czasem, dlaczego i dokąd. Było tak kiedyś, jest i będzie. Wyobraźmy sobie, że jest 1795 rok. Nowy Jork był już dużym miastem portowym, mieszkało tu około 100 000 tysięcy mieszkańców.

    Granice miasta zaczęły się poszerzać już od lat 20. XVII wieku i zaczynają osiągać dzisiejszej Chelsea. Jednak większość mieszkańców kisi się jak najbliżej portu, który jednak nie jest wymarzonym miejscem spędzania wolnych dni od pracy.

    Pod koniec wieku wymyślono na Manhattanie coś takiego jak dzienne hotele. Otóż były to hotele, które oferowały pokoje do wynajęcia na dzień na parę godzin lub kilka dni, a co ważniejsze, w ciągu dnia można było skorzystać z różnych aktywności. W 1815 roku takich dziennych hoteli było już 68. Niewiele osób wie, że jeden z takowych, cudowanie zachowanych przybytków, pozostał po dziś dzień i jest to nasz kolejny przystanek.

    Obecnie znajduje się tam muzeum Mount Vermont Museum. Jest zlokalizowane na 61 St. pomiędzy York a 1 Ave. Otóż w 1795 roku na wzgórzu nieopodal East River miała powstać rezydencja. Miała to być posesja Colonel William S. Smith oraz jego zamożnej i wpływowej żony Abigail. Abigail Smith była córką prezydenta Johna Adamsa.

    Pan Smith kasę miał, ale chaty nie ukończył i sprzedał ją na stajnię. Jednak w 1826 Joseph Hart kupił działkę z domem i wymyślił sobie, że będzie to hotel i to nie byle jaki. Stworzył hotel, w którym było 8 pokoi. Każdy bardzo stylowo urządzony. Dokoła rozciągał się ogród angielski oraz duża stajnia dla koni.

    Jedną z bardzo popularnych rozrywek były rejsy łódkami po East oraz Hudson River (więcej było po East River). Hudson River w tym czasie była jedną z najbardziej ruchliwych rzek na świecie, a wszystko za sprawą jednych z pierwszych kanałów, które zmieniły bieg historii. O Erni Canal innym razem.

    Wracając do wygodnego domu, hotelu Pana Harta. Większość gości, przyjeżdżała tylko na parę godzin, a wieczorem wracała do swojego domu. Tutaj piło się herbatkę, drinka lub pływało łodzią z hotelu. Bardzo rzadko w takich instytucjach była restauracja, ponieważ kojarzyły się zupełnie z inną atmosferą. Ludzie zwykle zabierali ze sobą własne jedzenie – trochę jak na piknik.

    Co ciekawe w ten sposób klasa średnia się socjalizowała i zawierała nowe przyjaźnie. Jeśli byłeś nowy w mieście, po części Twoim obowiązkiem było uczestniczyć w takich spotkaniach. Hotel cieszył się renomą i wielu ludzi chciało mieszkać w tym właśnie miejscu, dlatego Pan Hart sprzedał nieruchomość i ziemię dla Jeremiah Towle.
    On urządził tutaj wygodny dom, w którym mieszkał do śmierci, a potem jego córka.

    Przez pewien czas w latach 20. XX wieku mieściła się tam siedziba organizacji Colonial Dames of America, która skupiała kobiety, które były potomkami prababek z epoki kolonialnej. Teraz wyobrażenie sobie sensu takiej organizacji wydaje się kompletną abstrakcją, ale podobnych lub jeszcze bardziej fikuśnych było dużo więcej w tym czasie.
    Niemniej jednak w 1939 roku postanowiono zrobić w budynku Abigail Adams Smith Museum.

    Abigail Adams Smith oczywiście to żona Pana S., który zbudował tutaj stajnie-cóż. Cała posiadłość zajmowała pierwotnie spory teren, ale podczas budowy mostu Queensboro Bridge większość budynków została zburzona. Zwiedzanie zaplanowałem na cały dzień z przerwą na lunch w jednym z klimatycznych miejsc.

    To tylko jedna z opcji. Czy zainteresują Państwa historie amerykańskiej arystokracji i ich siedziby lub chcielibyście zobaczyć jak wypoczywają najbogatsi Nowojorczycy. Z chęcią zabiorę Państwa do Hamptons lub Fire Island.

    Jeżeli New York to tylko z nami

    Cennik zwiedzania Nowego Jorku

    • Koszt na os. to: $200 przy min. 5 uczestnikach
    • Koszt na os. to: $250 przy min. 3 uczestnikach
    • Bilety wstępów w cenie

    Gotowy na podróż życia?

    Zarezerwuj wycieczkę

    Zarezerwuj teraz

    Gotowy do drogi?

    Skontaktuj się

    Formularz kontaktowy

    347 616 5253

    Masz pytania?
    Zadzwoń

    3326 82 Str
    Jackson Heights, NY 11372, USA

    Licencjonowany przewodnik po USA
    Gabriel Wilamowski

    Ważne: Użytkowanie strony oznacza zgodę na używanie plików Cookies i innych technologii. Więcej w polityce prywatności